wtorek, 26 lutego 2013

rozdział 9

Otworzyłam drzwi i przywitał mnie niespodziewanie melodyjny głos.
-Hej siostrzyczko.-Spojrzała na mnie jak zawsze, z wyższością, chociaż była ode mnie młodsza- patrzyłam na moją siostrę Nathalie. Jak zawsze wyglądała pięknie. Była moim zupełnym przeciwieństwem- miała proste blond włosy do pasa, duże ciemnozielone oczy i pełne usta.Naszym jedynym podobieństwem była jednakowa sylwetka: długie. idealne nogi, płaski brzuch i dołeczki w policzkach.Właściwie od zawsze jej zazdrościłam-śliczna, lubiana, popularna. Nie to, żebym narzekała na samotność-ale to ona zawsze lśniła, była najlepsza nie tylko w szkole, ale i poza nią. -No no, widziałam twojego twitcama.Zrobiłaś się sławna.- uśmiechnęła się sztucznie.
Aha, więc po to przyjechała. Chciała  skorzystać z moich znajomości.
-Oooooh Nathalie! Jak tam lot?- no i zapomniałabym. Była też ulubienicą rodziców.
-Dobrze, mamusiu.- Przytuliła się do niej.- Zostanę tu do końca roku szkolnego, zapisałam się do tej samej szkoły co moja Adrianne -Objęła mnie ramieniem.
Nie, tylko tego mi brakowało!
-Będziesz miała mnóstwo czasu żeby się rozpakować- rozpromieniłam się i wskazałam na stos markowych walizeczek.- A ja dziś wieczorem idę do klubu.
-Chyba żartujesz, nie zostawisz siostry samej. Albo idziesz z nią albo wcale.-  sprzeciwiła się mama.
-Mamo ona ma 17 lat, przez jeden wieczór może pobyć s a m a. - wywróciłam oczami.
-Bez dyskusji!-powiedziała mama, a oczy Nathalie zalśniły. Wiedziała, że wygrała.
Weszłam na górę klnąć pod nosem. Miałam trzydzieści minut do przyjazdu chłopców. Założyłam przygotowane ciuchy i wyprostowałam loki. Umalowałam się odrobinę mocniej i dla lepszego efektu jeszcze popsikałam perfumami. Gdy zeszłam na dół, zostało 5 minut.
-Czemu mi nie powiedziałaś, że wychodzimy tak wcześnie!.-pisnęła wystraszona Nathalie. Jak dla mnie ze swoją urodą mogłaby iść w worku a i tak nikt by nie zauważył. Siostra wbiegła na górę i zapewne zabrała za szykowanie się.
-Masz 5 minut! Jeśli nie zejdziesz, nie idziesz.- uśmiechnęłam się truiumfalnie

. Ona nie będzie mi dyktować co mam robić.
Usłyszałam klakson. Otworzyłam drzwi i krzyknęłam tylko, że ma 10 sekund. Niestety usłyszałam odgłosy schodzenia po schodach i przed moimi oczami ukazała sie Nathalie, kompletnie ubrana i umalowana. Na sobie miała obcisłą, krótką małą czarną  z koronką.
-A gdzie reszta sukienki? - Uniosłam brwi na widok kończącej się w połowie ud koronce.
Klakson zabrzmiał drugi raz, więc wyszłam bez słowa i zajęłam miejsce przy kierowcy, a Nathalie zajęła tylną kanapę razem z Zaynem i Niallem.
Harry pytająco uniósł brwi na widok mojej siostry.
-Sorry, musiałam ją wziąć ze sobą, nazywa się Nathalie i ma siedemnaście...
-Nic nie szkodzi.- przerwał mi szybko Zayn i przysunął się do blondynki.
Gdy dojechaliśmy do klubu powoli wysiadlam z auta. Prawie natychmiast oślepił mnie blask fleszy, a  Harry podał mi ciemne raybany i złapał mnie za rękę. Poczułam się o wiele lepiej i pewnie weszłam do klubu. Ochrona na szczęście nie wpuściła paparazzich. Harry objął mnie i dość długo z nim tańczyłam. Nathalie zniknęła gdzieś z Zaynem.
-Pójdę po coś do picia.-powiedział i posłał mi olśniewający uśmiech.
Usiadłam na skórzanej kanapie i czekałam. Nagle przysiadł sie do mnie jakiś nieźle wstawiony brunet.
-Maks?!- przekrzyczałam muzykę i rozdziabiłam usta.
-Taaaa chyba, koleżanko-wywrócił oczami- miło, że o mnie nie zapomniałaś... Gdzie twój bogaty sponsor?- zapytał i pocałował mnie w usta. Byłam tak zaskoczona, że odskoczyłam dopiero po chwili . Zdzieliłam go po po twarzy.  Wkurzona odwrociłam się na pięciu. Za mną stał Harry.
-Nie daruje mu tego.- wycedził przez zęby i zacisnął pięści.
-Harry nie rób mu nic, jest pijany- powiedziałam szybko.
Styles odwrócił się do Maksa, podniósł go za koszulkę i walnął pięścią w twarz po czym go puścił. Maks zatoczył się i zakasłał krwią.
-Chodźmy stąd.- zaproponowałam cicho - bo zrobi się afera.
Harry przytulił mnie i doprowadził do auta.
-Przepraszam za ten wieczór- westchnął cicho.

sobota, 23 lutego 2013

rozdział 8

-Ja wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, więc tylko posłuchaj.-Harry zamknął oczy i wyjął zza pleców mikrofon. Stałam tam na schodach, w lekko mokrych włosach i krótkiej, czerwonej sukience bez ramiączek.  
Usłyszałam dźwięk gitary dochodzący z drugiego pokoju. Zza drzwi wyszedł Niall grający na nowiutkim instrumencie. Harry zaczął śpiewać a ja wsłuchiwałam sie w jego słodki głos. Na początku nie rozpoznałam piosenki, ale potem uświadomiłam sobie, że to Little Things. Miliony dziewczyn na całym świecie pragnęłyby ponad wszystko znaleźć się na moim miejscu. W oczach stanęły mi łzy, Harry wziął mnie za rękę. Gdy piosenka dobiegła końca, delikatnie mnie pocałował.
-Przepraszam- uniósł głowę- zostań tu z nami.
Przez chwilę walczyłam sama ze sobą. Cząstka mnie chciała przytulić go do siebie, druga cząstka chciała wiedzieć, ile dziewczyn przede mną poderwał na te słodkie oczy i piosenkę.
-Oh, Harry- powiedziałam tylko i westchnęłam
-PRZYNIOSŁEM PIZZE!- Horan nie wiadomo kiedy wyszedł z kuchni. Szczerze mówiąc, wpatrzona w zielone oczy Harrego nie zauważyłam, że tam wszedł.
Liam otworzył jedno z 5 pudełek.
-Niall tam nic nie ma- powiedział Liam.
-Zgłodniałem...-Niall zarumienił się.
-Ale pozostałe pudełka...- kontynuował Payne.
Niall poklepał się po brzuchu, nadal płaskim i wyrzeźbionym.
-I była dobra.-Oblizał się Liam przewrócił oczami.
-Zrobię coś do jedzenia-powiedziałam i uśmiechnęłam się w nieśmiało.
Chłopcy wyszczerzyli się i posłusznie usiedli przy stole. Zabrałam się za przygotowywanie spaghetti.
-Hej, nie, kończymy ten związek- odwróciłam się, a Niall dziobał pączka palcem. - Mówiłem ci, żadnych zobowiązać, to tylko obiad, nie utrudniaj tego- Niall wywrócił oczami i przyłożył palec do ''ust'' pączka. Jeśli taką funkcję miała dziura w donacie.
-Niall, nie baw się jedzeniem.-powiedział ze znudzeniem Liam i postawił pączka na drugim końcu stołu.
-Jestem głodny-stwierdził blondyn.
Zaśmiałam się pod nosem, jego żołądek był jak czarna dziura.
Po obiedzie wszyscy usiedliśmy na dużej kanapie wprost ogromnej plazmy.
-Hej, mam pomysł, może dziś wieczorem wyrwiemy się do jakiegoś klubu?-zaproponował Zayn
-Ja nie mogę. Dziś idę z Elenour... -zaczął się tłumaczyć Lou.
-Ja też nie-przyznał Liam- muszę załatwić parę spraw związanych z naszym koncertem w Londynie.
-Więc zostajemy: ja, Harry, Zayn i obżartuch.-zaśmiałam się.-Cóż muszę wracać do domu, więc...
-Podjadę po ciebie o 7- dokończył Harry.- Wpadaj kiedy chcesz - powiedział i pocałował mnie w policzek, a potem nieśmiało w usta. Pożegnałam się z chłopcami i wyszłam do domu. Kiedy byłam już na miejscu, zaczęłam zastanawiać się co na siebie włożę  i wywaliłam wszystkie rzeczy z szafy. Zdecydowałam się na obcisłą, wysoką czarną spódniczkę i fioletową bokserkę. Usłyszałam nagłe pukanie do drzwi.
-Otworzę!- krzyknęłam do mamy, która pewnie przebywała w swoim gabinecie na piętrze. W głębi serca wiedziałam, kto stoi za drzwiami.

piątek, 22 lutego 2013

rozdział 7

-Ja otworzę.-powiedział Harry i wstał z miejsca, a ja wróciłam do przygotowywania smakołyków. Nalałam do szklanek sok pomarańczowy, nakryłam stół i zastawiłam go.
-Co ty tu robisz?!-dobiegł nas wzburzony męski głos dochodzący z hollu.
-No nie wiem, może MIESZKAM?-odparował głośno Harry.-Umiesz skakać?-warknął-TO WYNOŚ SIĘ STĄD W PODSKOKACH.
Usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami a do kuchni wkroczył rozeźlony Harry.
-Kto to był i czego chciał?- chciałam o to spytać, jednak Liam wyjął mi to z ust.
-Nikt ważny-odparł przeciągle.-Tylko jakiś kolega Addie- ziewnął teatralnie.
-Co takiego?! Skoro przyszedł do mnie, czemu mnie nie zawołałeś?! - wrzasnęłam ze złością - To był Maks tak?! D l a t e g o  tak zareagowałeś. Wezmę prysznic i wychodzę- fuknęłam i weszłam na górę. 
Odnalazłam łazienkę dosyć szybko. Otworzyłam drzwi i moje oczy zrobiły się wielkie jak talerze. Łazienka była nowoczesna, urządzona w odcieniach czerni i bieli. Na samym środku stała wanna wielkości małego basenu. Odkręciłam kurek i czekałam aż woda napłynie. Na półce obok zauważyłam dużą kolekcję płynów do kąpieli, szamponów, soli, małych zabawek do rozpuszczania w wodzie, świeczek. Obok starannie poukładane były kolorystycznie dobrane ręczniki. Dodałam do swojej wody fioletową sól a następnie wycisnęłam różowy płyn ''Bubble'' od którego woda od razu się zapieniła. Szybko znudziło mi się czekanie, aż wanna wreszcie się napełni więc postanowiłam przez ten czas rozejrzeć się po piętrze. Po cichu zamknęłam drzwi do łazienki. Gdyby ktoś wszedł na piętro pewnie pomyślałby, że nadal biorę kąpiel. Pierwsze drzwi po prawej były ozdobione różnymi naklejkami dla dzieci. Weszłam do środka. Ten pokój wyglądał ładnie, pasował stylem do reszty domu, ale można było dostrzec akcenty które Louis sam dodał do tego wnętrza. Strzelałam, że to pokój Louisa, bo wydał mi się najbardziej dziecinny z całej piątki. Nagle usłyszałam odgłos wchodzenia po schodach i przytłumione głosy. Coraz wyraźniej je słyszałam, więc uznałam, że ktokolwiek to jest, idzie w moim kierunku. Dałam szybkiego nurka pod łóżko i postanowiłam przeczekać, jak miałam nadzieję, niezauważona.
-Słuchaj Harry- dobiegł mnie głos Lou, który najwyraźniej wszedł do pokoju.- Źle zrobiłeś. Wiem, że byłeś zazdrosny ale...
-Nie byłem zazdrosny!-przerwał mu Harry.-Po prostu wkurzyło mnie to, że śledzi Adrianne, zna ją kilka dni , a uważa się za jej opiekuna i strażnika?-warknął Harry.-Też mi coś.
-Stary, wszyscy zauważyliśmy, że Addie jest dla ciebie kimś ważnym, wyjątkowym- powiedział łagodnie Louis. 
-Tak bardzo to widać?-miałam wrażenie, że oczy Harrego rozbłysły, jak zawsze, gdy mówi o czymś dla niego trudnym- Zauroczyła mnie od pierwszego dnia w szkole. Wydawała się taka...inna. Urocza. Wyjątkowa. Nie ciągnie ją do moich pieniędzy ani sławy, Louis. Za to ją  u w i e l b i a m. - Harry spuścił wzrok, a ja byłam wdzięczna, że mnie nie widzi, bo moja twarz przybrała odcień purpury. 
-Rozumiem, ale znasz ją tak krótko...-zaczął ostrożnie Lou.
-Chodźmy na dół, jestem głodny jak wilk- uciął temat Harry i oboje wyszli z pokoju.
Dopiero gdy byłam pewna, że zdążyli zejść do kuchni, wygramoliłam się spod łóżka i wróciłam do łazienki.
Szybko wykąpałam się, umalowałam i ubrałam. Zeszłam na dół i ujrzałam Harry'ego który czekał przy schodach. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się przepraszająco, a jego oczy zaszkliły się.

czwartek, 21 lutego 2013

rozdział 6

-Okey, mamy tutaj 8 paczek chipsów, 6 butelek coli, 5 pudełek pizzy, paluszki, orzeszki...a dla was te żelki.- podsumował Nialler-Albo nie, żelki też sobie wezmę.
-Ty to wszystko zjesz?-wytrzeszczyłam oczy na blondyna
-Nie żartuj, przecież dam ci jednego orzeszka jeśli chcesz- poruszył brwiami, a ja się roześmiałam.
-No to co, nocujesz tu dzisiaj? zrobimy sobie twitcama i noc horrorów.- zaproponował Harry.
-Jasne, czemu nie. Tylko zadzwonię do mamy, poczekajcie.- Wybrałam numer i czekałam aż mama podniesie słuchawkę. Po krótkiej chwili usłyszłam jej zdenerwowany głos.
-Adrianne, gdzie jesteś?
-Emm, u koleżanki, poznałam ją w szkole, i wiesz, dzis u niej nocuję. Przyjdę jutro. to cześć.-rozłączyłam się i przygryzłam wargę. Dla spokoju wyłączyłam komórkę.
-No dobra ludzie, to jak z tym twitcamem?- spytałam beztrosko, a Liam zabrał się za ustawianie laptopa tak, aby objęło nas wszystkich. Wszyscy usiedliśmy na kanapie i wpartywaliśmy się w kamerkę, chłopcy uruchomili twitcama. Przywitali się, a ja zaczęłam czytać pytania. Większość dotyczyła mojej osoby. Niektóre dziewczyny pytały, kim jestem dla chłopców, niektóre wyzywały od szmat i dziwek.
-Uwaga dziewczyny, to jest nasza koleżanka Adrianne. Prosze, nie wrzucajcie jej, robicie tym nam przykrość. -powiedział Harry i obiął mnie. W końcu ktoś napisał, że nie zasługuję by siedzieć z nimi na tej kanapie, a mi pociekły łzy. Oglądalność wzrosła. Wyszłam z pokoju, a za mną Harry.
-Odprowadzę cię do twojego pokoju jeśli chcesz.-powiedział i przytulił mnie- Nie martw się, one tak do każdego.-wywrócił oczami - Są zazdrosne i tyle, bo jesteś taka piękna. -Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i spytałam:
-Mogę spać dzisiaj z tobą?
-Moje drzwi zawsze są dla ciebie otwarte Addie. - pocałował mnie w czoło.
Poszliśmy do jego pokoju, wgramoliliśmy się do dużego łóżka. Przytuliłam się do niego, oparłam głowę na jego ramieniu i zasnęłam.
Rano, gdy się obudziłam, nikogo przy mnie nie było. Poczułam zapach spalenizny, więc wystraszyłam się i zbiegłam na dół.
-LOUIS!! MÓWIŁEM CI, NAJPIERW PATELNIA, POTEM BOCZEK- wydarł się Liam.- HARRY, CO TY DO CHOLERY ROBISZ, MIKSER NIE JEST DO ZABAWY!
-STOPPPPPPPPP!-wrzasnęłam i zagwizdałam. Wszyscy wokół przestali się kłócić i popatrzyli na mnie.-SIADAĆ!-cała piątka posłusznie usiadła wookoło wielkiego stołu. -Dobra, więc co chcecie dziś na śniadnie?- dodałam już spokojnie.
-MARCHEWKI!
-NALEŚNIKI!
-BOCZEK I JAJKA!
-TOSTY!
-WSZYSTKO!
-Po kolei! Ej, kto powiedział wszystko?- niall nieśmiało podniósł rękę do góry, zaczerwienił się  i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Dobra, dziś na śniadanie będą...-pomyślałam nad moimi zdolnościami kulinarnymi i uznałam że najłatwiej było by wepchnąć im do buzi marchewkę, ale zdecydowałam się na tosty francuskie z dżemem.
Zabrałam się za przyrządzanie posiłku gdy nagle ktoś zadzwonił domofonem...

środa, 20 lutego 2013

rozdział 5

Równo o 15 skończyłam lekcje. Wzięłam rzeczy i razem z Maksem wyszłam ze szkoły. Byliśmy już na parkingu, kiedy podjechał Loczek.
-Wsiadaj!-rozkazał.
-Nie rozkazuj mi-warknęłam i odwróciłam się.
-Adrianne! Czemu mi to robisz?-zapytał zbolałym głosem
-Nie rozumiem. Robię ci co?-wycedziłam chłodno.
-Olewasz mnie. Jesteś inna niż wszystkie. Proszę, jedź ze mną-błagał.
-Kurwa, przestań. Umówiłam się.-wzruszyłam ramionami.
-Ostatni raz, dam ci spokój, jeśli chcesz.-spojrzał na mnie słodkimi oczkami.
-Skoro dasz mi spokój, to chyba warto.-burknęłam i wsiadłam do auta. W duchu jednak cieszyłam sie z tego  zaproszenia.-Maks przepraszam cię, innym razem pójdę z tobą- uśmiechnęłam się przepraszająco.
Loczek spojrzał wyzywająco na chłopaka.
-Nie ma sprawy-prychnął brunet.-przyzwyczaiłem się.
Odjechaliśmy, a Hazza uśmiechnął się triumfalnie.
-No to już cię stąd nie wypuszczę-powiedział z powagą-gotowa poznać one direction?- wyszczerzył się i puścił piosenkę w radiu na full, a ja wytrzeszczyłam oczy. 
-Czy ty sobie żartujesz?!-próbowałam przekrzyczeć radio, ale bez skutku.-zatrzymaj się!- wydarłam się
-Hey girl i'm wating on ya, i'm wating on ya comon and let me sneak you ouuut !-Harry zaśpiewał początatek lwwy i patrzył na mnie uwodzącym wzrokiem. 
-NIE MA TO JAK ŚPIEWAĆ WŁASNĄ PIOSENKĘ-roześmiałam się i też dołączyłam do śpiewania.
Całą drogę śmialiśmy się, wygłupialiśmy i śpiewaliśmy hity one direction.
Po kilkunastu minutach podjechaliśmy pod śliczną willę, jeszcze większą od ostatniej.
-Witaj w domu- ściszył radio i wysiadł z samochodu.
Wcisnął domofon i usłyszałam męski głos.
-Tak?-zapytał głos uprzejmie.
-Liam, otwórz-zniecierpliwił się Harry.-Przecież wiesz, że to ja. Prowadzę gościa.
-PIZZA?-ktoś inny krzyknął do domofonu z drugiej strony.
-Cicho siedź, Niall, i otwórz.-warknął Liam.
-Nie pizza-powiedział chyba Niall zbolałym głosem.
Wielka brama rozsunęła się i weszliśmy na wielki zielony taras. Trochę to trwało, zanim dotarliśmy do białych drzwi, bo cała posiadłość byla wielkości parku miejskiego. Harry jak gdyby nigdy nic otworzył je z rozmachem i krzyknął:
-JUŻ JESTEM, RODZINKO. TO JEST NASZ GOŚĆ.- wskazał na mnie, a ja zarumieniona nieśmiało spojrzałam na 4 chłopaków stojących koło siebie w holu. - To jest Liam, Niall, Zayn i Lou- po kolei wskazał na chłopców-A to jest nasz uroczy gość, Adrianne.-uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Miałam ochotę na niego krzyknąć, odsunąć się, ale żeby nie wyjść na psychopatkę przed chłopcami powiedziałam tylko:
-Cześć.
-Zrobisz nam naleśniki?proszę!- powiedział blondyn, na oko niższy ode mnie.
-Jak na kogoś, kto ciągle gada o jedzeniu, jesteś zbyt chudy- stwierdziłam rozbawiona.
-Żeby tylko gadał- jęknął Zayn.-On je więcej niż słoń-dodał z przekonaniem
Reszta zespołu wybuchnęła śmiechem.
-Mam nadzieję, że będę miała okazję się przekonać-uśmiechnęłam się, a Niall się zarumienił.
-Dziś wieczór robimy twitcama. Zostajesz?-zaproponował Liam.
-W sumie, czemu nie. Ale ja nie wiem na czym twitcam polega.-ostrzegłam ich.
-Nie oglądałaś jeszcze żadnego naszego twitcama?! Spodoba ci się-powiedział Louis i znów wybuchnęli śmiechem.

rozdział 4

Otwierałam już drzwi do samochodu, kiedy nagle usłyszałam wołanie.
-HEJ! Addie, cześć.- uśmiechnięty Maks podbiegł do mnie oparł się o maskę samochodu.
-Nie pobrudź- warknął Harry zza szyby.
-Hej, Maks-zmieszałam się- wybacz, jestem umówiona, ale zobaczymy się w szkole. Uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta.
-Taa. Do zobaczenia- powiedział Maks i odszedł, kopiąc przy okazji jakiś kamyczek w stronę auta.
-Kto to był?-powiedział na powitanie Harry.
-Cześć, Harry- westchnęłam- To był mój sąsiad, Maks. Mieszka za rogiem.-wyjaśniłam.
-Przyczepił się czy co-mruknął Harry, a ja wybuchnęłam śmiechem. Gdy podjechaliśmy pod budynek szkoły, zobaczyłam ten cholerny wianuszek pilnujący bramy. Harry wjechał na parking. Wysiedliśmy z auta, a grupka rzuciła się w naszym kierunku.
-Hej-warknęłam-słodkie jesteście, ale dajcie mu żyć, faneczki.-wywróciłam oczami, po czym odepchnęłam kilka i wytorowałam sobie przejście.
-Nie jestem żadną faneczką! Jestem d i r e c t i o n e r. - wycedziła.
-A co to, jakaś różnica? czy może sekta?- prychnęłam na nią i odeszłam.
Po chwili dogonił mnie Harry, co mnie wkurzyło, bo gdzie i on, tam i jego wkurzające fanki. Weszliśmy do klasy, usiadłam w swojej ostatniej ławce, i czekałam na nauczyciela. Loczek przysiadł się do mnie jak gdyby nigdy nic i zaczął wyjmować podręczniki.
-Sio mi stąd, nie mam ochoty na towarzystwo tamtych psychopatek-i skierowałam wzrok na rochichotaną grupkę która otoczyła nasz stolik i ślepo wpartywała się w Hazzę. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy, gdy Hazza przytrzymał mnie za ramię. Nagle drzwi się otworzyły i do klasy wszedł Maks. Szczerze mówiąc zdziwiłam się, nie wiedziałam, że mamy razem biologię. Stanął jak wryty i patrzył to na mniem to na Harrego który nadal trzymał mnie za ramię. Jak gdyby nigdy nic Maks zajął wolną ławkę, ja wyrwałam się Hazzie u usiadłam koło niego.
-Hej, Maks, jak tam?-zagadnęłam. Z zadowoleniem stwierdziłam, że fanki prawie już rozerwały Loczka na strzępy, przynajmniej tak wnioskowałam po odgłosach, bo nie miałam zamiaru się odwracać.
-Aa, całkiem spoko. Czemu z nim nie siedzisz?-spytał jakby trochę podejrzliwym tonem- Chyba z nim przyjechałaś, co? Sławny dupek.- mruknął.
-Hej, nawet z nim nie rozmawiałeś- odparowałam- nie siedzę z nim, bo ma lepsze towarzystwo direktionerek. czy jakoś tak.Ta sekta jest taka wkurzająca! - warknęłam.
-Hahaha, to nie sekta. Chociaż blisko.-roześmiał się i powoli wyjął książki z torby.- Masz z kim wracać?
-A nawet jeśli, to wolę się przejść.- mówiąc to odgarnęłam włosy i założyłam nogę na nogę. Chciałam, żeby Harry był zazdrosny, żeby mnie pragnął. Moim następnym celem było One Direction. I zaczęłam realizować  plan.


wtorek, 19 lutego 2013

rodział 3

-Czym ty przyjechałaś?!-oburzona mama wyszła z kuchni.
-Ciebie też miło widzieć-warknęłam.-Kolega mnie podwiózł, z klasy.-wywróciłam oczami.
-Addie, czy ty wiesz ile takie auto kosztuje? Kim on jest?
-Jest w zespole. One direction. Nie znasz. Idę do siebie.-westchnęłam
Właśnie zdałam sobie sprawę, że nawet nie znam ich piosenek. Włączyłam youtube i przesłuchałam każdy ich utwór. Bardzo mi sie podobały, chociaż nie gustowałam w takiej muzyce. Tak, Harry miał najlepszy głos, najczęściej miał solówki. Głos Zayna w piosenkach niczym nie przypominał tego zachrypniętego basu.
Przejrzałam po kolei wszystkie biografie chłopców, wywiady, twitcamy. Miałam po cichu nadzieję, że ich poznam, może nawet z nimi pogadam. Tylko Harry może mi to zagwarantować. Póki co nie mam tu znajomych, więc będę się trzymała jego. Nagle zadzwonił dzwonek. Zbiegłam na dół, otworzyłam.
-Cześć, jestem Maks, chyba dopiero co się tu wprowadziłaś, moja mama upiekła ciasto i przyniosłem. Witam w sąsiedztwie- zagadnął i wyciągnął dłoń. Po jego akcencie słyszałam że nie jest stąd. Miał 180 wzrostu, ciemne włosy i jasno brązowe oczy.
-Dzięki, to miło z twojej strony, podziękuj mamie za ciasto. Jestem Adrianne, zapisałam się tu do liceum Royal High School. Skąd jesteś?- uśmiechnęłam się.
-Oj, więc poznałaś, że nie mam tego akcentu- zaśmiał się.- Jestem z Polski, w Anglii mieszkam od 2 lat.Chodzę to tego samego liceum, mogę cię oprowadzić- puścił mi oko.
-Mam rodzinę w Polsce- powiedziałam do niego i zarumieniłam się lekko.- Może wpadniesz jutro? Pogadamy trochę. Nie mam tu zbyt wielu znajomych.
-Spoko, umówimy się w szkole. Muszę lecieć, miło było cię poznać, Adrianne.- Ostatni raz uścisnął moją rękę, odwrócił się i odszedł. Zawirowało mi w głowie. Ten chłopak mnie zauroczył. Rano wstałam wcześniej, wykąpałam się, umyłam włosy, wypostowalam je. Założyłam rurki do tego vansy i fioletową obcisłą koszulkę. Umalowałam się dziś trochę bardziej wyraźniej, pogrubiłam kreski eyelinerem i posmarowałam usta błyszczykiem. Ledwo co zeszłam do ganku usłyszłam klakson samochodu.
-wychodzę!-krzyknęłam i podbiegłam do auta.